Mój obraz "Duch Gór"
Ten najdalszy najwyższy szczyt to Gerlach
M A G I A T A T R . . .
Byłem w teatrze przedziwnym,
A był tak wielki,że za kurtyny-
Służyły mu świerki...
Ogromne...
Za scenografię zaś-skaliste mury,
Tak wysokie,
Że zawadzały o chmury...
Puszyste...
Wreszcie spektakl się zaczął-
Kurtyny ożyły...
I nagle tak się rozstąpiły-
Jakoś dziwnie :
Do góry,
Do dołu,
Na boki ,
Do przodu...
I pojawiły się kamienne schody...
Do nieba ...
Otoczyły nas świerki dokoła -
A spośród nich jakiś głos nas woła :
Chodźcie ,zagrajcie ,bo nieobsadzone
Jeszcze główne role ...
Spoza kurtyn świerkowych wychyliło się
Wiele kwiatów kolorowych-
Wśród łanów kosodrzewiny i trawy ...
A nad nimi stały przeogromne skały ,
Które w przedziwnych pozach skamieniały :
Młynarza ...
Gerlacha...
Łomnicy ...
Patrzymy zachwyceni na odległe turnie ,
Trzymające swe głowy
W białych chmurach dumnie...
Niewzruszone...
I stała się rzecz dziwna niesłychanie :
Bo te góry,
Gdy tak patrzyliśmy na nie-
Ruszyły w naszą stronę...
I z każdą chwilą były coraz bliżej ,
A jednocześnie :
Szerzej...
Nad nami ...
Pod nami ...
Dokoła ...
Wyżej...
I tylko dziwne było,
Że za to podziwianie-
Jedyną zapłatą było
Nasze zasapanie...
I rzęsisty deszcz potu
Na trawy...
I skały...
I głazy ...
I nadszedł koniec ...
Gdzieś za górami...
Słońce pobladło ...
Tylko w oddali widać było
Kolorowe światła :
Nowej Leśnej ,
Smokowca,
Popradu...
A nad nimi :pomarańczowy księżyc,
Jak kolorowy lampion...
Z cieniutkiej bibułki ...
Jak w krainie baśni...
NIE JEDEN
W GÓRACH
Odnalazł swą DROGĘ...
Czesław