TATRZAŃSKIE REMINISCENCJE...
Mam w pamięci taki obraz utkwiony...:
Nosal,wiszący kilkudziesięciometrowymi pionowymi ścianami skalnymi nad Kuźnicami,patrzącymi ku zachodowi...pooranymi licznymi mniejszymi,większymi szczelinami... bruzdami... załomkami...
Wysoko nad przepaścią-dawno,dawno temu-w tej pionowej ścianie nasion kosodrzewiny figlarny wiatr umieścił,o piękno naszych Tatr zatroskany...I wyrósł krzew ,korzeniami wgryzający się w skałę,w każdą najmniejszą nawet szczelinkę -w walce o pokarm i przetrwanie,a na zewnątrz- z roku na rok większy -piękny pióropusz zielonych igieł do powywijanego pnia przyczepiony,z gałązkami skierowanymi do nieba-nad wielką przepaścią wiszący samotnie...
Falujący,muskany delikatnym wiaterkiem w pogodne dni...
Łapczywie chwytający krople wody,gdy niebo deszczem płacze...
Szarpany silnie halnym,pod jego naporem uginający się -aby przetrwać...
Wszystko to -ciągle na przemian-wczoraj...dziś ...teraz...jutro...nocą i za dnia białego-w każdej chwili istnienia...
Bez pewności,co będzie jutro...I czy będzie jutro...
Jak u ludzi...
A jednak warto tak zaistnieć - choćby na chwilę...na rok... na dwa... a może na dłużej ???
Może na zawsze ???
Gielbar