TATRY-MOJA MIŁOŚĆ... Sonet LXX





TATRY -MOJA MIŁOŚĆ
 Sonet LXX

 Welonem nocnych mgieł pokryte Tatry,
 Zmorzone o słonecznym poranku snem-
 Ze świtem ożywają światłem,cieniem...
Wraz z poranną rosą wchłaniają mnie...

 Przywołują mnie swoim majestatem,
 Obiecują mnóstwo niezbywalnych chwil...
Stoki witają limbami,smrekami...
 Szczytom-wiatrem podszyta czapka z chmur...

 Wracam,gdy po stokach płyną zmierzchłe mgły-
 Jesienią bywają często takie dni...
  Patrząc z dolin ku szczytom-znów tęskno mi...

 Gdy naprawdę kochasz-to serce nawet
 Wyczerpane koncert zmęczeniem swym gra...
Po zejściu z gór nigdy nie szkoda dnia...

 Gielbar

 
MAGIA MORSKIEGO OKA...


MAGIA  MORSKIEGO OKA...

Tym,którzy choć raz w Morskim Oku wzrok zanurzyli...

Gór ślad w pamięci zatopiony,
Niczym Mięguszowieckie w Morskim Oku,
Pod powiekami zadumy schowany
Błyszczy jak brylant z Rybiego Potoku...

Dziewięćsił,pajęczyną mocno oplątany
Błyszczy ,jak słońce w aureoli,
Gdy w porannej rosie skąpany-
Mieniąc się wszystkimi tęczy kolorami ...

Pójdźmy mozolnie ponad Morskie Oko
Ścieżyną w poprzek Miedzianego stoku-
Tam,gdzie okiem więcej ogarnąć można
Cudów,które się chciało stworzyć Bogu...

Ostatnia kosodrzewina,która zapomniała,
Że dla niej to już za wysoko-
Wskazuje drogę nam ku szczytom ,
Na pożegnanie szum roztacza wokół...

Głazy spowite porostów złotem,
Drzemiące w Dolinie za Mnichem,
Dają oparcie naszym stopom
W drodze na szczyty...Nasze szczyty...

Na Szpiglasowy?...Może na Cubrynę ?
Może do Chałubińskiego Wrót...?

A Mnich to wszystko błogosławi,
Cieniem na Czarny Staw rzucanym,
Gdy słońce mozolnie dopełnia dnia...

Gielbar