TATRY-MOJA MIŁOŚĆ... Sonet LXX





TATRY -MOJA MIŁOŚĆ
 Sonet LXX

 Welonem nocnych mgieł pokryte Tatry,
 Zmorzone o słonecznym poranku snem-
 Ze świtem ożywają światłem,cieniem...
Wraz z poranną rosą wchłaniają mnie...

 Przywołują mnie swoim majestatem,
 Obiecują mnóstwo niezbywalnych chwil...
Stoki witają limbami,smrekami...
 Szczytom-wiatrem podszyta czapka z chmur...

 Wracam,gdy po stokach płyną zmierzchłe mgły-
 Jesienią bywają często takie dni...
  Patrząc z dolin ku szczytom-znów tęskno mi...

 Gdy naprawdę kochasz-to serce nawet
 Wyczerpane koncert zmęczeniem swym gra...
Po zejściu z gór nigdy nie szkoda dnia...

 Gielbar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz