MILCZENIE...



MILCZENIE…

Idąc przed siebie,w swojej dłoni
 Trzymasz pęk liści kolorowych…
       Szelest liści pod Twymi stopami…
Nic nie mówisz...  
Cicho...Cichutko....
               Płyniesz z obłokami…

Patrzysz na mijającą  jesień
 Z czerwieniejącymi  liśćmi,
 Drżącą pod falami  uroków 
Twoich rozwichrzonych myśli -
 Cisza…

Upłynęło już wiele miesięcy… 
Po nocy biel wczesnym świtem
 Miękko purpurą z fioletami
 Dachy,drzewa i krzewy mami… 
Znowu cisza…

                               Patrzysz przed siebie...
                                    Marzysz…
Pragniesz-
   Brodzić boso o świcie po trawie,
          W porannej rosie skąpanej… 
      Gasić słońce,zapalając księżyc… 
        I znowu cisza…

Stoisz w oknie bezchmurną nocą, 
Patrzysz w rozgwieżdżone  niebo…
 Myślami tańczysz z gwiazdami…
                                                       Szukasz tej jednej…
   Wymarzonej…
                           Milczysz…

Bo mówić można o niczym…
 Milczy się – zawsze o czymś…

A może milczymy o tym samym…???

Czesław


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz